...a wszystko za sprawą szalonej ciotki Iwony (Photostory by Fifonia), która wyciągnęła nas gdzieś w lasy, w knieje na zdjęcia - tak na chwilkę, na godzinkę... a później okazało się, że szaleliśmy z aparatami (cała trójka!) przez prawie trzy godziny.
Rezultat taki, że mam znowu mnóstwo zdjęć (większość z nich pewnie nie ujrzy światła dziennego), dziecko przeszczęśliwe, bo było na grzybach i zobaczyło (karmiło też) rybki w stawie, ciotka szczęśliwa, bo się spełnia w swoich pasjach (bożeszsz! ile ta kobieta ma pomysłów do zrealizowania), a ja... no cóż - teraz mam chyba coś pomiędzy stanem wycieńczenia i przeziębienia (sama jeszcze tego nie wiem) i mnóstwo ciocinych pomysłów do zrealizowania na już, bo kolejna sesja zaplanowana. I jak tu odpoczywać?! ;-)
Nie przedłużam zatem i pokazuję, co następuje :-)
A oto rezultaty naszej leśnej 'sesyji' - prof: Iwona Grzywacz
amatorska fotoasysta: by mama
stylizacje: by mama
przygotowanie części garderoby: handmade by mama
miejsce: Białobrzegi (las) oraz "Lawendowe Pole"
Enjoy!!!
"Tak stanąć?! |
Joga opanowana do perfekcji ;-) |
Tak się robi makro, mamo!!! |
Moje :-* |
MUAH!!! |
"Nie patrzę, nie patrzę - tylko idę się przejść" |
A tu profeska od Fifony
Mam nadzieję, że podobało się :-D
Więcej szalonych zdjęć by Fifonia soon!
Pozdrawiam cieplutko!
Fajne fotki :)
OdpowiedzUsuńDzia :-)
UsuńFajne zdjęcia, super relacja :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :-D
Usuń