wtorek, 3 września 2013

"Warszawski maraton" po wezwaniem Lift Summer Crafts

31 sierpnia rozpoczął się dla mnie jak każdy inny dzień - krzyk na cały głos: "mama!!!", butla mleka dla juniora, skromne śniadanko, kawa, leniwe powlekanie nogami w kierunku łazienki i tendencyjna myśl: 
"co mam dziś założyć?! jaka pogoda?" Na zegarku 8.10 - znak, żem spóźniona; telefon: "opóźnienie, moje drogie!" 8.40 - nie przelewki - będziemy spóźnione! - kluczyki, bieg po schodach - powrót do domu po torbę... (!!!) i droga na Wawę... szybka droga - a po drodze dwa patrole, ale jestem spokojna, najważniejsze, że nadrabiam... i gadamy, gadamy, gadamy.
W Wawie: "skręć w lewo, po pięćdziesięciu metrach skręć w lewo" - czemu nie słyszę?! - zaraz... MY NADAL GADAMY!!!
No i zwała, jedziemy na około... ale jest czas - zaparkować, kupić kawę... pyszną kawę :-)


Dzięki Ci... za kawę - odżywam i wiem, że to będzie dobry dzień!

11.00 lub chwilę po, bo kto by już teraz patrzył na zegarek - jesteśmy na miejscu!!! Czas start - maraton scrapowania i emocji wszelakich przede mną... przed nami... cudowne uczucie :-D

Czekam niecierpliwie, bo pierwszy panel  Czekoczyny - artjournal, ale niestety bez niej, ale jest filmik i mapka. Pracujemy, tworzymy, gadamy, śmiejemy się - cudnie!!! 



Potem zakupy - oglądam cudeńka i jak zwykle ręka świerzbi, ale mam priorytety i listę - w głowie siedzi, że nie wszystko mogę mieć - teraz, zaraz... poczekam ;-)

Przerwa mija i czas na drugi panel - moje drugie love - ATC LOVE. Tu prowadzi Tusia - tym razem już live... i znowu gadamy, tworzymy i znowu gadamy... a gdzie zdjęcia (Obie mamy aparaty... i po dwa zdjęcia, bo tworzymy - magia)!!!


Kolejna przerwa, szybkie sprzątanie - 'bezmiediowo' ma być, więc czysto... i znowu oblatujemy stoiska... 'jeść' krzyczy ciało, więc jeść - pyszności od cukierni Ekler mmmmmmmmmmmmm, rozpływam się przy serniku.
Powolutku sfera mojego zainteresowanie przenosi się z przedmiotów do stworzenia na ludzi - niektórych już znam, poznaję twarze, nicki lub po prostu 'coś gdzieś kiedyś' - tak mi się wydaje...

Trzeci panel - kartki - prowadząca: Encza (uśmiechnięta kobieta, biega dookoła stołu, zagląda, podziwia, podpowiada i cały czas uśmiecha się). Połowa maratonu za mną... a ja już czuję, że siadam, momentami myślę, że już nic więcej nie jestem w stanie wykrzesać; z rąk i głowy - za dużo, za dużo - za szybko...
ale daję radę skończyć kartkę - wykombinować co z czym i jak... i jeszcze te taśmy... wszędzie taśmy ;-)



Przerwa - ostatnia; jeszcze tylko Novinka i jej ScrapTag i jesteśmy w domu, ale otóż nie...
Info od organizatorów - będziemy nosić stoły i krzesła (?!) STOŁY I KRZESŁA!!! What...?! jak, gdzie, kiedy i po co?! No trzeba pomóc - charity Dziewczyny tu są - dla Nas... wszystkich - trzeba pomóc!
Zanim ten dzień schyli się ku końcowi - umrę... na własne życzenie... za twórcze ideały, nie dożyję pierwszego!!!
...ScrapTag w toku... milczę - nic mi się już  nie chce... nie gadamy już, nic... tworzymy w ciszy - dziwne?! pewnie, że dziwne - MY zawsze gadamy, ale nie tym razem - teraz łączy nas i dzieli cisza i krótkie ciche westchnienia... za dużo, za szybko... a jednak powstają małe dzieła (hmm - może właśnie cisza Nam potrzebna?! - olśnienie!!!)





 Kończymy!!! Nareszcie!!! 
Było pięknie, twórczo, zabawnie, ale jesteśmy wyczerpane... teraz jeść - i jeszcze 'te stoły i krzesła'- 
trzecie piętro; kamienica; wąska klatka - git!!! :-p
I jeszcze powrót do domu!
...
Wracamy... krzesła i stoły czekają... inni też i go go z krzesłami i stołami - druga brama; trzecie piętro; wąska klatka... i najlepsze jest to, że TO było najlepsze, co tego dnia mogło się zdarzyć... full zabawa, śmiech - 'obcych' ludzi; 'przepychanki' na schodach, 'zagajane' rozmowy i TEN śmiech (bez dopingu?!); "a może by tak teraz uzupełnić płyny?" (SMan) :-))))))))))))))))))
No pewnie!!! tylko ja prowadzę - ponad 100 kilometrów - back home... trzeba coś wykombinować... innym razem...
Koniec imprezy - stoły zostały oddane, nie ma nic - pożegnania, uśmiechy - see you soon...

WOW!!! I powtórzę WOW WOW WOW!!!

Lift Summer Crafts vol. 1 kończy się z rozmachem... 
nie spodziewałam się; nie myślałam, że TAK to będzie.

A jak?! - twórczo, cudownie, klimatycznie, wesoło, zabawnie, przyjacielsko, 
pięknie - po prostu pięknie!!!

A, że TAK właśnie było - to zasługa ludzi, którzy tam się zjawili  i tej wspaniałej kobiety - 
Agnieszka to wulkan energii (bardzo pozytywnej), uśmiechnięta kobieta - choć sama chyba twierdzi inaczej ;-) 
 i przede wszystkim w 200% zaangażowana w to, co robi.
 (Heloł - 'zmusiła' mnie do noszenia krzeseł i stołów - na trzecie piętro; w starej kamienicy; wąską klatką!)

Pierwszy raz spotkałyśmy się na zlocie w Wawie, choć nie wiem czy kojarzy- na warsztatach Czekoczyny. Odniosłam bardzo pozytywne wrażenie i nadal takie pozostaje. Liderka, otwarta na ludzi - super człowiek!

Dziękuję Aga - biję pokłony!!! działasz cuda i oby "Twoje najnowsze dzieło - dziecko" w postaci Lift Summer Crafts dawało co roku tyle radochy i zabawy.
Już czekam na vol.2 i piszę się na zakończenie sezonu i będę trąbić wszem i wobec, żeby wszystko wypaliło jak potrzeba!!!

Cheers guys- lov ya ;-)

Na zakończenie pozdrawiam najbliższe mi, bo najbliżej siedzące dziewczyny ;-)
Mała mi; Sylwia Ł.-W.; Kasia (choć w sumie nie pogadałyśmy); 
Fabryka Klimatów (razem targałyśmy stoły!) 
- jeśli kogoś nie ma i czuje się pominięty niech się dopisze pod postem...
starość nie radość - zapomniałam zapytać ;-)

All in all
IT was worth it 
- every second of  IT!!!
:-*




17 komentarzy:

  1. Było rewelacyjnie :) Maraton twórczy owszem był długi ale jaki wspaniały. Ale mimo wszystko chyba w pamięci utkwił mi Ekler :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zjadłeś niemal wszystko co było na stoisku!!! ;) Masz gdzieś zdjęcie z TYM talerzem??? Na szczęście załapałam się na serniczek przed tobą :P

      Usuń
    2. :-)))))))) od dziś Scrap Man ma ksywkę CakeMonster ;-) ten talerz był mega... aż żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, jak go pochłania :-D

      Usuń
  2. Jaka piękna relacja :) Ja też pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniała opowieść.. :) ze wszystkim się zgadzam... wszystko potwierdzam.. i tylko żałuje, że nie mogłam do końca zostać.. ominęło mnie tagowanie i noszenie sprzętu ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Pati - będzie okazja za rok! Nic w przyrodzie nie ginie ;-) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Targałyśmy :D
    Rewelacyjny opis, dzięki Lidko :)
    Pozdrawiam!
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co natargałyśmy, to nasze!!! praca łączy ludzi :-D
      Pozdrawiam cieplutko Aga!!!

      Usuń
  5. wszystko jest niesamowite! zazdraszczam! cudeńka!

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne prace powstały, ale wam zazdroszczę, że mogliście tam być

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było naprawdę cudownie i twórczo, więc już teraz trzeba rezerwować terminy na kolejny LSC Live!!! Pozdrawiam :-)

      Usuń
  7. Takiej relacji nie powstydziłby się nikt. Świetnie to opisałaś, aż szkoda, że nie było tam nas z Wrocławia. Ale jakoś nie po drodze (Niestety).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, szkoda - następnym razem jedziemy do Was i tam trochę stołów i krzeseł potargamy, a co?! To naprawdę cudowne uczucie, kiedy poznaje się TYCH wszystkich ludzi live!!! Mam nadzieję, że kiedyś będzie nam dane - tak w większej grupie :-) ale by było!!!

      Usuń